„Do Koszalina przypieczętować utrzymanie”

– „Jeszcze oficjalnie nie możemy powiedzieć, że się utrzymaliśmy, ale jesteśmy blisko. Można ocenić to na 90%. Jestem pewien, że w Koszalinie przypieczętujemy utrzymanie – powiedział po spotkaniu z Flotą pomocnik “Nadmorskich” Janusz Gancarczyk. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z naszym zawodnikiem! 

Zespół ze Świnoujścia wysoko postawił poprzeczkę, jednak udało się wygrać to spotkanie i odskoczyć reszcie zespołów, które walczą o utrzymanie.

– Flota ma fajnych zawodników. Stasiak, przeciwko któremu grałem jeszcze w czasach GKS-u Katowice. Dobrze trzymał obronę gości. Ciężko w pierwszej części meczu było się przez nią przebić, chociaż mieliśmy swoje okazje. Tak naprawdę Flota miała jedną i ją wykorzystała a my mieliśmy uderzenie w poprzeczkę i kilka strzałów, które obronił bramkarz. 

Ale w drugiej połowie pokazaliście, że zawsze walczycie do końca. 

– Jak się przegrywa to ciężko się goni. Pokazaliśmy charakter, ruszyliśmy od początku drugiej połowy. Strzeliliśmy trzy bramki. Szkoda, że straciliśmy gola na 3:2 ale musimy przyznać, że było to trafienie bardzo pięknej urody. Musieliśmy mocno do końca popracować, żeby dowieźć trzy punkty. To jest bardzo ważne. Spodobało mi się dzisiaj w drużynie, że nie załamaliśmy się tylko graliśmy do końca. Cierpliwie budowaliśmy i graliśmy swoje. Nie było tak, że poszliśmy na hurra i strzeliliśmy bramki. Tylko krok po kroku dążyliśmy najpierw do wyrównania a następnie do zdobycia kolejnych trafień i wyjścia na prowadzenie. Mamy swój styl gry, który ćwiczymy i z każdym dniem jest coraz lepiej. 

Teraz czas na odpowiednią regenerację. W niedzielę gracie już kolejny mecz ligowy. 

– Regeneracja to jest podstawa. Musimy się do tego przyłożyć. Po meczu z Flotą czuję się mega zmęczony, ale wiem, że było warto. Szkoda, że nie zagram z Gwardią przez pauzę kartkową. Będę z chłopakami i wiem, że dadzą radę. 

O tym, że stanowicie zgraną drużynę mogliśmy przekonać się po golu na 1:1 i celebracji całego zespołu. 

– Łukaszowi urodziło się pierwsze dziecko i to jak będziemy celebrować jego narodziny dograliśmy już wcześniej. Trener powiedział jeszcze “Staremu”, żeby dorzucił bramkę do podsumowania tego i można powiedzieć, że się udało. Jest to niesamowite dla ojca, któremu dzień przed meczem rodzi się dziecko a następnie strzela gola.